Macierzyństwo, które nieustannie wypełnia mnie miłością

18 sierpnia 2020Aleksandra

Wiele kobiet zastanawia się jak to jest być mamą, jak zmienia się życie i czy w ogóle bardzo się zmienia. Dostajemy z mężem bardzo dużo takich pytań od znajomych, od rodziny. Zazwyczaj już w samym pytaniu pojawia się sugestia, że pewnie nasze życie wywróciło się do góry nogami. Dlatego właśnie piszę ten post. Uznałam, że skoro tak wiele osób pyta nas JAK TO JEST BYĆ RODZICEM to może ten post wcale nie będzie taki bezużyteczny.

Dokładnie rok temu, 2 sierpnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To był przepiękny dzień, chociaż czułam się fatalnie (po raz pierwszy i ostatni w życiu zamówiłam śmieciowe jedzenie z McDonald’s prosto do łóżka). Oboje z mężem marzyliśmy o dziecku, czuliśmy się w stu procentach gotowi. Często wizualizowaliśmy sobie w głowie jak będą wyglądać nasze dzieci, co im pokażemy, czego ich nauczymy. Potrafiliśmy rozmawiać o tym godzinami. W końcu nasze marzenie się spełniło i 2 kwietnia na świat przyszedł nasz kochany synek Franciszek.

Jak już wspominałam w poście „Poród w czasie pandemii”, mojego porodu pomimo tego, że trwał w sumie 18h nie zaliczam do traumatycznych przeżyć. Wręcz przeciwnie. To było piękne doświadczenie. Wiedziałam, że będzie bolało na maksa i tak też było, ponieważ na moje nieszczęście „wylosowałam” skurcze krzyżowe. Cały czas byłam skupiona na zrealizowaniu zadania. Czułam z jednej strony adrenalinę, bo wiedziałam, że zbliża się najwspanialszy moment w całym moim życiu, a z drugiej strony ogromny spokój. Uwierzcie mi, że nie wiem jak to się stało. Nigdy bym nie pomyślała, że będę tak spokojna podczas porodu. Kiedy położyli mi Franka na brzuchu mój świat się zatrzymał. Poczułam na sobie człowieczka, z którym rozmawiałam przez ostatnie 9 miesięcy. Mogłam go zobaczyć, dotknąć, utulić, pocałować. Byłam z nas taka dumna! To była eksplozja szczęścia i wzruszenia, coś czego nie da się opisać, ani wyobrazić.

Po godzinie zawieźli nas na salę, wtedy miałam czas żeby przyjrzeć się dokładnie maluszkowi. Położna była na tyle serdeczna, że pokazała mężowi Frania przez okno. Tego momentu nie zapomnę nigdy. Mój mąż płakał jak dziecko widząc nasze małe zawiniątko. Wtedy moje serce rozpadło się na milion kawałków. Nie mogłam opanować płaczu. Myślałam sobie o tym jakie to musi być uczucie, kiedy widzisz swojego pierwszego synka przez szybę o 4:00 nad ranem. Ja mogłam przytulać go bez przerwy, a Michał nie mógł nawet dotknąć jego skórki, ani poczuć jego zapachu. To było bardzo trudne doświadczenie dla nas. Powtarzaliśmy sobie, że to dla bezpieczeństwa, że przecież kiedyś też tak było, ale to nie działało. Czuliśmy ogromną niesprawiedliwość.

Na szczęście dwie doby minęły bardzo szybko. W szpitalu Franek spał w łóżeczku tylko po porodzie. Później już spaliśmy obok siebie w łóżku. Moje serce rosło z minuty na minutę, tak samo poziom endorfin. Patrzyłam na niego jak śpi, sprawdzałam co chwilę czy oddycha. Miałam to szczęście, że nie doświadczyłam epizodów depresji poporodowej. Nie miałam nawet chwili słabszego nastroju. Czułam się tak, jakby Franek był ze mną od zawsze. Odliczałam tylko minuty do wypisu, aby móc dzielić tą radość z mężem.

Jedziemy do domku!

Od momentu pojawienia się Franka, jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Rzecz jasna są dni lżejsze i cięższe, ale tych ciężkich było u nas naprawdę niewiele. Kiedy Franek po raz pierwszy mocno się rozpłakał nie wiedzieliśmy co mu jest. Było mi go tak bardzo szkoda, że płakałam razem z nim. Musiał minąć czas, zanim poznaliśmy jego sposób komunikowania się z nami. Bywały też takie dni, że płakał niemal co chwilę, a ja o godzinie 20:00 miałam oczy na zapałki. Dzisiaj rozumiemy się niemal bezbłędnie. Nauczyliśmy się odczytywać jego sygnały. Dzięki temu osiągnęłam większy spokój.

Miłość do Franka wypełnia każdy skrawek mojego ciała. Staram się dawać mu mnóstwo ciepła i bliskości. Bardzo często się przytulamy, mówię mu, że bardzo go kocham. On w odpowiedzi guga z uśmiechem. Wiem, że mnie rozumie i czuję, że kocha mnie bezgranicznie. To jest taka miłość, której nie da się objąć rozumem. Ona po prostu spada z nieba i z każdym dniem staje się silniejsza (chociaż wydaje się, że silniejsza już być nie może).

Czy bardzo zmieniło się nasze życie? Zdecydowanie nie. Chodzenie na „dyskoteki” jest już dawno za nami, a poza tym praktycznie wszystko to co robiliśmy wcześniej, robimy z Franiem. Nasz synek po prostu dołączył do naszego życia, a nie je zmienił. Oczywiście jego obecność totalnie wypełniła nam dzień, staliśmy się też dużo bardziej odpowiedzialni (i bardziej zmęczeni na koniec dnia :D). Nie brakuje nam natomiast spontaniczności, staramy się nie być monotonni. Oczywiście każde rodzicielstwo i każde dziecko jest inne, nie ma w nim reguł, ani ściśle określonych schematów. Najważniejsze jest to, aby postępować zgodnie ze swoją intuicją i słuchać serca.

Pierwsze chwile z tatusiem w domu. Kocham to zdjęcie

Trochę marzeń

Gdy zamykam oczy to widzę obraz naszych wspólnych chwil z Frankiem za kilka lat. Widzę w nich jak razem malujemy pisanki, jak podróżujemy i poznajemy piękno otaczającego nas świata. Chwile totalnej bliskości, naukę jazdy na rowerku, pierwszy plasterek na kolanie. Widzę jak Franek po raz pierwszy idzie do szkoły (a ja pisząc to mam już łzy w oczach).
Życzę sobie, abym nigdy nie zatraciła w sobie tych marzeń i tej iskierki, która rozgrzewa moje serce od środka. Obiecuję sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby mój synek wyrósł na dobrego człowieka. Takiego, który nie zazdrości, nie nosi jadu w sercu. Takiego, który potrafi drugiego człowieka szczerze kochać.
To naprawdę niełatwe zadanie być mamą. Przede mną wiele pięknych i wiele trudnych chwil. W końcu jestem odpowiedzialna za tego małego człowieczka do końca świata i o jeden dzień dłużej. Życzcie nam szczęścia <3

Dodaj komentarz (1)

  • Daria

    18 sierpnia 2020 at 11:57

    Piękny tekst, taki prosto z serca!
    Wzruszyłam się czytając jak cudnie piszesz o macierzyństwie!

    Życzymy Wam szczęścia i samych wspaniałych chwil <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć × trzy =

Poprzedni post Następny post