Poród w czasie pandemii. Moja wyprawka

5 maja 2020Aleksandra

Początkowo w ogóle nie planowałam pisać o porodowej wyprawce, bo internet wręcz pęka w szwach od artykułów na ten temat. Kilka dni temu pomyślałam sobie, że ten czas jest przecież wyjątkowy. Na forach internetowych pojawia się sporo pytań związanych z samym spakowaniem walizki na poród w czasie pandemii. Korzystając z tego, że już zweryfikowałam to w praktyce, napiszę Wam co ze sobą wzięłam, co okazało się bardzo przydatne, czego mi zabrakło, a co było totalnie zbędne. Może którejś z Was przyda się taka lista. Tworząc swoją wyprawkę posiłkowałam się również doświadczeniem mam z mojego bliskiego otoczenia (dziękuję dziewczyny <3).

W co się spakować?

Tak naprawdę im mniej sztuk bagażu tym lepiej. Zwłaszcza, że odpada Wam towarzystwo partnera. U mnie świetnie sprawdziła duża walizka. Podzieliłam ją standardowo na dwie części: moja i Franka. Dodatkowo wzięłam ze sobą większą, materiałową torbę na ramię. Wrzuciłam do niej jedzonko, rzeczy na poród i segregator ze wszystkimi potrzebnymi dokumentami. Do szpitala nie zabierałam portfela. Dowód osobisty włożyłam do koperty, którą również trzymałam w segregatorze. Dzięki temu podczas przyjęcia do szpitala nie musiałam wyciągać dokumentów z różnych miejsc tylko rzuciłam segregatorem na blat i mogłam dalej swobodnie zwijać się z bólu (haha).

Rzeczy na poród

Na pewno dużo zależy od tego czy wybieramy się na planowane cesarskie cięcie, czy rodzimy siłami natury. Nie można oczywiście wykluczyć, że poród SN skończy się cesarką, ale to w planowaniu wyprawki nie jest ważne. Ja pakowałam się na poród SN i niczego mi nie zabrakło.

  • segregator z dokumentami
  • długopis
  • sukienka do porodu. Ja wybrałam tą od MOCE MAMY, która ostatecznie okazała się strzałem w dziesiątkę. Była bardzo wygodna, czułam się w niej komfortowo i swobodnie. Dostałam nawet pochwałę od Pani anestezjolog za to, że jest idealnie wycięta do zakładania znieczulenia zewnątrzoponowego. Mam 169 cm wzrostu i wybrałam rozmiar M/L, ponieważ zależało mi na tym, aby sukienka nie była za krótka. Nie przeszkadzało mi to, że jest za luźna, wręcz przeciwnie, dzięki temu nic mnie nie uciskało i nie krępowało moich ruchów (a uwierzcie mi, tych ruchów jest trochę do wykonania :)). To co jeszcze jest istotne to to, że sukienka jest uszyta z dość grubej bawełny. Dla mnie był to zdecydowanie atut, ale jeśli jesteście fankami bardzo delikatnych materiałów to może to nie być idealne rozwiązanie dla Was
  • najzwyklejszy na świecie termofor. Na temat termofora nie będę się rozpisywać, bo myślę, że każda z Was wie jaką spełnia rolę. Mi na skurcze pomaga jedynie ciepło. Wiem, że są takie Panie, które lubią się chłodzić lub działać ciepłem i zimnem naprzemiennie (słyszałam, że wtedy idealnie sprawdza się ten z pestek wiśni). To zdecydowanie nie dla mnie. Ja stawiam na ciepełko 🙂
  • piłeczka tenisowa do automasażu
  • wygodne klapki
  • żel pod prysznic
  • ręcznik
  • gumka do włosów

Prowiant

  • woda z dziubkiem. Szczerze Wam powiem, że ja jestem z tych co piją raczej mniej niż więcej, więc wzięłam małą zgrzewkę (6 buteleczek). Okazało się, że to było zdecydowanie za mało. Mój poród od momentu przyjazdu do szpitala trwał 14h. Już w ostatnich godzinach położna musiała napełniać moje buteleczki wodą ze szpitala. W walizce miałam jeszcze 2 duże butelki, ale one również zeszły błyskawicznie. Na szczęście miałam pokój na parterze i na drugi dzień mąż przekazał mi wodę przez okno. Gdyby nie to, to miałabym jej zdecydowanie za mało.
  • lekkostrawne przekąski. Tutaj pięknie sprawdza się moje brownie z fasoli (odsyłam do przepisu <klik>.), ponieważ jest wilgotne i bardzo sycące. Miałam ze sobą również drożdżówkę (była za sucha, więc nie polecam) i mleczną czekoladę (czekolada bardzo się przydała).

Gadżety uprzyjemniające poród

Czytając posty o wyprawkach często powtarzały się takie pozycje jak świeczki zapachowemini głośniczek, żeby puścić swoją ulubioną muzykę. Myślę, że gdybym miała się spakować dzisiaj to wzięłabym świeczkę. Wcześniej wydawało mi się, że nie będzie kiedy jej rozpalić i że nie będę miała do tego głowy. W trakcie porodu łapałam się na tym, że potrzebowałam mocnego wyciszenia i żałowałam, że nie spakowałam chociaż jednej, delikatnie pachnącej świecy. Poród okazał się być dużo spokojniejszym doświadczeniem niż się spodziewałam (amerykańskie komedie romantyczne kłamią;)! Głośnika też nie wzięłam, ale na szczęście położna od razu po wejściu na salę porodową przygasiła światło i puściła relaksującą muzykę. To było super. Jeśli zastanawiacie się czy brać takie gadżety to ja Wam mówię BRAĆ, w najgorszym wypadku po prostu ich nie użyjecie.

Rzeczy dla Franka

Poniżej znajdziecie listę rzeczy, które spakowałam oraz ich ilości. Dopisałam również komentarze, które pełnią rolę podsumowania czy dana rzecz się przydała / czy ilość była odpowiednia.

Ubranka

  • pajacyki – 3 sztuki. Żałowałam, że nie wzięłam więcej, chociaż spędziliśmy w szpitalu tylko 2 doby. Franek na samym początku sporo ulewał. Wzięłabym dziś 5 par pajacyków (oczywiście kosztem ilości bodziaków)
  • bodziaki – 7 sztuk. Nie wiem jak to możliwe, ale naprawdę zużyłam wszystkie. Weźcie jednak pod uwagę, że ja zmieniałam mu ubranko po każdym zabrudzeniu. Położne mówiły, że nie ma takiej potrzeby, ale jakoś tak nie potrafiłam położyć go spać w ubranku z mokrą plamą. Jeśli chodzi o same bodziaki to tak naprawdę nie wiem czy jest sens w ogóle je brać. W każdym szpitalu są one wyszczególnione na liście, ale moim zdaniem są zbędne. Wolałabym w to miejsce wziąć same rampersy i śpiochy. Bodziaki wymagają założenia spodenek, a to po pierwsze dużo mniej wygodne do zakładania i myślę, że też mniej wygodne dla samego dzidziusia. Zresztą w czasie pandemii nikt Was nie odwiedza, więc strojenie dziecka nie ma w ogóle sensu. Może któraś z Was wie jakie pożyteczne funkcje spełniają bodziaki w szpitalu?
  • spodenki – 2 pary.
  • czapeczki – 2 sztuki. Używałam tylko jednej
  • skarpetki – 2 pary. Miałam to szczęście, że Franek obsikał swoje skarpetki pierwszego dnia, a z drugiej pary została tylko jedna, bo przynieśli mi go z pobrania krwi bez jednej skarpety. Teraz wzięłabym trzecią parę rezerwowo 🙂

Pozostałe

  • kocyk – 1 sztuka
  • rożek – 1 sztuka. Jedną dostałam w szpitalu od razu po porodzie. Dwie sztuki wystarczyły w 100%
  • muślinowy otulacz – cenna rada, nie musicie kupować gotowych muślinowych pieluszek i otulaczy. Możecie wykorzystać dobrej jakości muślin z hurtowni materiałów. Ja uwielbiam jakość muślinów z Milo Fabrics. Wzorów i kolorów jest mnóstwo, a zapłacicie o wiele mniej niż za gotowce. Wystarczy tylko pociąć materiał na kawałki i obszyć jeśli nie lubicie naturalnych poszarpań. Chętnie zaglądam również do zakładki „końcówki i kupony <klik>„, w których można zakupić końcówki materiałów. Na pieluszki i otulacze to idealna opcja, bo przecież nie musimy mieć określonego wymiaru. Do szpitala wzięłam granatowy muślin w złote gwiazdeczki o wymiarze 1,5mb
  • butelka do mleka Medela Calma
  • pieluszki tetrowe – 6 sztuk. Zużyłam 5
  • pampersy – 30 sztuk. Wzięłam więcej ze względu na to, że nie miałam pewności czy wyjdziemy po 2 dobach
  • podkład do przewijania – 3 sztuki
  • sól fizjologiczna – 2 ampułki. Dałam się nabrać na sól fizjologiczną w uroczym opakowaniu dla maluszków. Okazało się, że w środku jest zwykła sól fizjologiczna. Nie popełniajcie tego błędu, nie ma sensu przepłacać.
  • gaziki jałowe pocięte na małe kawałeczki
  • chusteczki nawilżone Water Wipes
  • krem pieluszkowy Zaspa – 1 sztuka. Jak już wspominałam w poście <Pierwsze dni z noworodkiem> ten krem jest wspaniały, nie użyłam nic innego
  • maść Bepanthen – nie użyłam, ale warto wziąć na ewentualne odparzenia
  • smoczek – przydał się
  • patyczki do osuszania kikuta pępowinowego
  • gaziki nasączone płynem do dezynfekcji (dedykowane dla noworodków)

Fotelik i kombinezonik na wyjście ze szpitala może przywieźć mąż w dniu wypisu i przekazać ochroniarzowi.

Rzeczy dla mnie

  • koszule do karmienia – dwie sztuki. Wybrałam markę Doctor Nap i jestem z nich bardzo zadowolona.
  • biustonosze do karmienia – 2 sztuki
  • majtki siateczkowe – 2 pary. Skorzystałam z jednej z ciekawości, a później zakładałam już tylko bawełniane. Jednak nie mogłam się przekonać do sztucznego materiału. W bawełnianych dużo lepiej oddychała skóra niż w tych siateczkowych
  • skarpetki – 4 pary
  • podkłady na łóżko szpitalne – 5 sztuk. Użyłam 3
  • lanolina na sutki
  • bawełniana podomka
  • klapki pod prysznic
  • kosmetyki do higieny osobistej
  • szczotka i gumka do włosów
  • ręcznik – 2 sztuki
  • laktator – nie użyłam, ale myślę, że warto wziąć. Ja jakoś bałam się go użyć i teraz żałuję 🙂
  • wkładki laktacyjne – 6 par
  • podkłady poporodowe – cała paczka. Okazało się, że w szpitalu mieli ich pod dostatkiem, więc nie używałam swoich w ogóle. Myślę, że jednak warto wziąć swoje w razie czego.
  • ubrania na wyjście ze szpitala

Prowiant

  • woda niegazowana – o ilości pisałam powyżej. Polecam wziąć dużą zgrzewkę
  • słoiczki Gerber z deserkami – to mi najlepiej wchodziło w szpitalu. Miałam 8 sztuk.
  • klasyczne biszkopty – 1 paczka

W szpitalu, w którym rodziłam jedzenie było fantastyczne, więc ta ilość jedzenia dodatkowego w zupełności mi wystarczyła. Lepiej jednak wziąć trochę więcej jedzenia ze sobą w razie czego, najwyżej zostawicie je koleżankom z sali 🙂

Jak to było u nas…

Nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała rodzić w czasie pandemii. Najsmutniejsza była jednak perspektywa porodu bez męża. Oboje bardzo chcieliśmy przeżyć ten wspaniały moment razem, byliśmy przygotowani zarówno mentalnie jak i fizycznie. W przygotowaniach pomogła nam fizjoterapeutka uroginekologiczna, Karolina Wójcik (post z jej udziałem <klik>), z którą ćwiczyliśmy różne pozycje porodowe z uwzględnieniem roli partnera. Odliczaliśmy dni do porodu, cieszyliśmy się na samą myśl, że dzielą nas już tylko dni od poznania synka. Informacja o wstrzymaniu porodów rodzinnych była dla nas bolesnym policzkiem od życia. Okazało się, że plany to jedno, a rzeczywistość to drugie. Choć było ciężko, wciąż staraliśmy się szukać pozytywów. Ostatecznie udało mi się urodzić bezpiecznie. Poród pomimo panującej pandemii był dla mnie bardzo pięknym i spokojnym przeżyciem. Trafiłam na świetny personel, który dał mi dużo wsparcia, a to połowa sukcesu.

Mój mąż stał za oknem przy sali i dodawał mi otuchy (jak wspominałam, moja sala była na parterze). Dzięki uprzejmości lekarza i położnej, mogliśmy przejść przez prawie cały pierwszy etap porodu wspólnie. KTG było odwrócone przodem do męża, który uprzedzał mnie o zbliżających się skurczach. Mogłam się do nich przygotować w maksymalnym skupieniu i pracować na oddechu. Do końca życia nie zapomnę jego widoku za oknem. To tak mocno symboliczne, a zarazem piękne. O 3:05 na świat przyszedł nasz synek. Położna zgodziła się podejść z nim do okna, przy którym wciąż czekał jego tatuś. Byłam tak strasznie dumna z naszej trójki, że daliśmy radę, że miałam ochotę skakać do samego nieba! Poród w czasach zarazy naprawdę może być piękny.

Ważne informacje

  • po porodzie położne oddają Wam maluszka i nie mogą za bardzo pomagać. Ja otrzymałam informację, że w związku z koronawirusem mam dzwonić tylko jak będzie się coś złego działo. Przygotujcie się psychicznie na totalny brak pomocy, zawsze lepiej się pozytywnie zaskoczyć
  • brak jakiejkolwiek konsultacji laktacyjnej. Pomimo tego, że rodziłam w prywatnej klinice nie przysługiwała mi ani konsultacja laktacyjna, ani pomoc fizjoterapeuty. Z tego co wiem, w państwowych szpitalach jest bardzo podobnie
  • mama nie może towarzyszyć dziecku podczas badań/szczepień
  • obchody lekarzy ograniczają się do koniecznego minimum
  • zabierzcie ze sobą środki do dezynfekcji i rękawiczki
  • wybierzcie możliwie jak najbezpieczniejszy szpital, im bardziej kameralny oddział tym to ryzyko zakażenia będzie niższe

i najważniejsza rada – nie podłamujcie się obecną sytuacją. Nikt z nas nie marzył o porodzie podczas pandemii, ale trzeba podejść do tego zadaniowo. Pomyślcie, że to tylko kilka dni, wykorzystajcie je na poznanie maluszka, cieszcie się chwilami bliskości. To bezcenne w takim czasie. Gwarantuję Wam, że ten czas szybko minie, a za parę lat będziecie go wspominać z ogromnym sentymentem. Wszystkim przyszłym rodzicom życzę dużo zdrowia, wytrwałości i siły 🙂

Ten widok wynagradza wszystko <3

wyprawka

Dodaj komentarz (6)

  • Monika

    5 maja 2020 at 19:22

    Skąd zamawiałaś ubranka? Przepiękne!

    1. Aleksandra

      5 maja 2020 at 20:35

      Na tych zdjęciach: Nanaf Organic, Zara Home, Coodo, H&M i Newbie 🙂

  • Katarzyna

    15 maja 2020 at 03:51

    Miałam podobne pieluszki jak na zdjęciu, niestety najmniejszy rozmiar u nas się nie sprawdził,były strasznie sztywne i twarde. Najlepiej zdały egzamin o rozmiaru trzeciego – bardzo polecam 😉

    1. Aleksandra

      18 maja 2020 at 16:30

      U nas się sprawdziły jedynki 🙂

  • Magda

    21 czerwca 2020 at 13:35

    Zakochałam się w tym kocyku w paseczki! Mogłabym spytać skąd on jest? ☺️

    1. Aleksandra

      22 czerwca 2020 at 21:06

      Zara Home 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 + szesnaście =

Poprzedni post Następny post