Kosmetyki, które skradły moje serce + super zdrowa sałatka na ciepło
W dzisiejszym poście pokażę Wam produkty, które pokochałam całym swoim sercem i bez których na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji / makijażu. Podzielę się z Wami również przepisem (choć w sumie ciężko nazwać to przepisem) na zdrowy, wegetariański bowl, który ostatnio dość często pojawia się na naszym stole.
Pielęgnacja twarzy
Ten, kto czytał mój post o porannej rutynie, z pewnością wie, że moim numerem jeden w pielęgnacji jest Khiels – Ultra Facial Cream. Najbardziej odpowiada mi w nim konsystencja, jest idealna. Nie za gęsta, ale też nie wodnista. Myślę, że spodobałaby się większości kobiet, bo jest właśnie takim złotym środkiem. Początkowo minusem było dla mnie to, że ten krem właściwie w ogóle nie ma zapachu. A ja kocham jak kremy pachną (moim ideałem jeśli o to chodzi, jest L’Occitane Karité). Z czasem jednak, całkowicie się do tego przyzwyczaiłam. Wszystko wynagradza mi masełko do ciała, o którym opowiem Wam za chwilę.
Jeśli chodzi o walory nawilżające, to spełnia moje oczekiwania w stu procentach. Pięknie i szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Nigdy nie miałam po nim żadnych problemów skórnych, ani zapchanych porów. To chyba znak, że moja skóra jest z nim w dobrej relacji.
Skoro już jesteśmy w temacie pielęgnacji twarzy to opowiem Wam o swoich wrażeniach po przetestowaniu produktów UZDROVISCO.
Markę UZDROVISCO założyły kobiety z wieloletnim doświadczeniem w tworzeniu kosmetyków. W internecie czytałam o nich dużo dobrego i naprawdę ucieszyła mnie ta przesyłka. Ich kosmetyki mają 100% dawki składników aktywnych oraz do 99% składników pochodzenia naturalnego.
Miałam okazję testować ich krem-maskę, krem pod oczy, ampułkę redukującą zaczerwienienia oraz peeling enzymatyczny z linii fitodozowanie. Powiem Wam, tak zupełnie szczerze, bez naciągania, że te kosmetyki są lepsze niż myślałam. Spodziewałam się, że będą w porządku, ale okazało się, że są bardzo, bardzo w porządku. Moim faworytem jest ampułka. Ma leciutką konsystencję i momentalnie się wchłania. Buzia jest po niej taka ładna, odżywiona. Faktycznie redukuje zaczerwienienia. Nakładam na nią swój krem Khiels’a, bo ten krem-maska od UZDROVISCO jest fajny, ale dla mnie trochę za bogaty i trochę zbyt intensywnie pachnie. Peeling enzymatyczny oceniam na mocne 4,5/5. Tak samo krem pod oczy. Od dwóch tygodni używam tylko tego i jestem zadowolona.
Zobaczcie jaka przepiękna konsystencja 🙂
Linki do produktów
Fitodozujący krem-maska regenerujący
Fitodozująca ampułka-booster redukująca zaczerwienienia
Fitodozujący krem pod oczy i na powieki na zmarszczki i cienie
Fitoaktywny peeling enzymatyczny
Mój najnowszy hit do twarzy to Pasta Chałwa od Ministerstwa Dobrego Mydła. Już w sumie nie tylko mój. Michał zaczął jej używać razem ze mną. Ten produkt jest wybitnie dobry. Pachnie w sumie bardziej orzechami niż chałwą (moim zdaniem), ale to akurat działa na jego korzyść 🙂 Używam tej pasty od dwóch miesięcy, co dwa lub czasami co trzy dni. Nigdy nie trę nią buzi tak na sto procent swoich możliwości. Staram się wykonywać bardzo subtelny masaż twarzy, żeby nie podrażniać delikatnej skóry twarzy. Stosowanie tego produktu daje super efekty, moja skóra jest taka czysta, pozbawiona zanieczyszczeń i grudek podskórnych. Przyznam się Wam, że czasem używam jej również do rąk i stóp 🙂
Pielęgnacja ciała
Jakiś czas temu zachwalałam pod niebiosa masełko do ciała WARMING od Phenome. I absolutnie nie zmieniłam zdania. Ten balsam jest rewelacyjny. Ostatnio zamówiłam również REGENERATING z olejem migdałowym, żeby sobie porównać. I ojej. Nie wiem nawet który lepszy. Oba są po prostu wspaniałe. Jestem niesamowicie wdzięczna mojej przyjaciółce, która mi je poleciła. Te masełka są idealne pod każdym względem. Pachną obłędnie, doskonale nawilżają i mają przecudną konsystencję. Na dzień dzisiejszy stwierdzam, że chyba nigdy nie zmienię balsamu do ciała 😉
Kolejny kosmetyk, który mnie zachwyca to ten oto peeling z brązowego cukru NOURISHING, również od Phenome. Zawsze, kiedy go używam to czuję się jak w SPA. To chyba przez ten zapach naturalnych olejków. Używam go mniej więcej dwa/trzy razy w tygodniu. Skóra jest po nim pięknie nawilżona, gładka i apetyczna.
Włosy
Wciąż szukam szamponowego ideału, jeszcze takiego nie znalazłam. Póki co używam szamponów ziołowych, polskich producentów. Jeśli chodzi o odżywki, no to tutaj jestem absolutnie spełniona. Mam dwie ulubione, które stosuję naprzemiennie. Pierwsza z nich jest marki OUAI, a druga Moroccanoil. Nie wiem, która z nich jest lepsza. Obie dają podobny efekt. Bardzo dobrze nawilżają i obłędnie pachną.
Makijaż
Ostatnio stwierdziłam, że jestem strasznie nudna w temacie makijażu. Większość kosmetyków, które znajdują się w mojej szafce używam od lat. Mam dwa (no.. może trzy) ulubione podkłady, jeden ulubiony tusz, jeden ulubiony bronzer i jedną ukochaną paletkę cieni. Im jestem starsza tym coraz mniej się maluję. Nie kręcą mnie mocne makijaże, wolę efekt naturalnej, rozświetlonej buzi. Czuję się wtedy świeżo i promiennie.
Na codzień staram się ograniczać makijaż do koniecznego minimum. Niezwykle rzadko używam więcej niż 4 produktów. Zazwyczaj jest to podkład, bronzer, tusz do rzęs i ochronny błyszczyk. Jeśli już idę na bal (hahaha) i muszę/chcę pomalować się mocniej to dokładam ekstra cienie do powiek, a błyszczyk wymieniam na pomadkę w neutralnych kolorach.
Moje dwa ulubione podkłady to ostatnio NARS Sheer Glow Foundation. Chyba większość z Was zna, albo przynajmniej słyszała o nim. Ten podkład to dla mnie taki klasyk klasyków. Ma świetne krycie, nie oblepia, nie zapycha, nie daje efektu maski. Wtapia się pięknie w kolor skóry. Od paru lat to dla mnie numer 1. Moim drugim ulubionym podkładem od niedawna stał się Flawless Lumière od Laura Mercier. On daje niezwykle naturalny efekt. Całkiem ładnie kryje (nie tak ładnie jak NARS), dając efekt “no make up”. Bardzo się z tym podkładem polubiłam. Przyjemnie pachnie, nakłada się go jak kremik. Daje niesamowite uczucie komfortu. Śmiesznie, bo po pierwszym użyciu miałam dość mieszane uczucie.
Bronzer, który używam od 10 lat to kultowy Hoola od Benefit. Tego produktu chyba nie trzeba nikomu przestawiać. Ujmuje mnie jego opis ze strony – “ten bronzer nada twojej cerze muśnięty słońcem blask bez konieczności rujnowania się na bilet lotniczy na Hawaje!”. To taki produkt, na który tylko wariaci narzekają. Pokażcie mi tu taką osobę! 🙂 Moja ocena tego cuda to bez dwóch zdań 10/10.
Pomadka, której używam na wyjścia “na miasto” (haha) to Marc Jacobs Le Marc, mój odcień to Cream and Sugar. To taki odcień w klimacie nude, wpadający w brudny róż. Bardzo lubię ją za to, że jest przyjemna, kremowa. Pięknie odbija światło i nie wysycha.
Nie wiem czy rzuciła się Wam w oczy moja zmęczona życiem paletka cieni Modern Renaissance Anastasia Beverly Hills. Mam ją już ho ho ho i jeszcze dłużej. Myślę, że to już z 5 lat. Wciąż mi się nie skończyła (z wyjątkiem waniliowego TEMPERA, za którym bardzo tęsknię). Wszystkie cienie są przepięknie napigmentowane i co ważne, nie sypią się. Bardzo Wam je polecam.
Jeszcze tylko wspomnę Wam o tuszu do rzęs. Od roku używam Maybelline Lash Sensational i stwierdzam, że nie trzeba mi nic lepszego 🙂
Przepis na naszą ulubioną, ciepłą sałatkę z soczewicą
Składniki (porcja dla 2 osób)
- 200 g soczewicy czerwonej
- 2 duże, ugotowane i obrane buraki
- 1 kapusta pak choi
- 8 pieczarek
- średniej wielkości batat
- 1 czerwona cebula
- 100 g fety greckiej
- olej sezamowy do smażenia
- pistacje do dekoracji
- oliwa z oliwek
- sól
- pieprz ziołowy
- opcjonalnie: sos balsamiczny
Sposób przygotowania
Upiecz batata w folii do miękkości (w 190 stopniach). Czas pieczenia zależy od jego wielkości. Po upieczeniu i ostudzeniu, obierz z łupiny i pokrój na małe kawałki. Ugotuj soczewicę zgodnie z zaleceniami na opakowaniu. Umyj kapustę i posiekaj ją. Obierz pieczarki i pokrój je w ósemki. Usmaż je na dobrze rozgrzanej patelni z olejem sezamowym. Dodaj soli i pieprzu. Pokrój buraki na małe kawałki (zalecam żeby je wcześniej podgrzać), cebulę w krążki lub księżyce.
W misce ułóż na spodzie pak choi, następnie batata, pieczarki, soczewicę, buraki, cebulkę i oprósz wszystko fetą. Polej oliwą z oliwek, udekoruj pistacjami i (jeśli masz pod ręką) to świeżymi ziołami. Ja czasami dodaję również pestki granata i podprażone nasiona.
Smacznego 🙂